niedziela, 3 marca 2013

thistle & weeds

No co tam.  U mnie spoko. Mam dziś szaloną wenę, bardzo szaloną, więc będę pisać, o taaaak. Życie jest piękne :) Okazało się, że mam nadpłatę za prąd do czerwca, więc jestem ze 2 stówki do przodu! Wspaniale! Po drugie idę jutro na koncert. Czekałam na niego, oj czekałam. Na początku było mi smutno, że idę sama, ale teraz to się cieszę. Jestem mała i niepozorna, to się dopcham pod scenę, żeby coś widzieć i wogle i będzie super! Tak. Co tam jeszcze... No na studiach to nuda tak jakby, więc whateva, nie mam na co narzekać, nie mam czym się jarać, to nie będę pisać.
Wróciłam do grania w kłejaszka. Znaczy w quakelive.com. Zdarza mi się nawet wygrywać, więc nie jestem totalnym lamusem. A od 1 roku nie grałam, czyli ze 3 lata! Ze smutnych rzeczy to Witcher 2 mi działa przekoszmarnie, wygląda gorzej niż, kurwa, absolutnie wszystko na low detalach, a i tak się tnie straszliwie. No smutne, bo pograłabym, to taka dobra gra tylko słabo zoptymalizowana...
Oglądałam ostatnio Władcę Pierścieni, po raz pierwszy widziałam Powrót Króla w wersji reżyserskiej i teraz chyba to jest moja ulubiona część. Wcześniej nie była. Wspaniały film, no majstersztyk, przeżywam fascynację. Czekam aktualnie na wersję reżyserską Hobbita (da się, będzie w ogóle?), bo mi było w kinie mało, a epickie krasnoludy zawsze na propsie. Tak. Dobra, to tyle, żegnam się uprzejmie!

A nie, zapomniałabym, jaram się nowym Bowiem. Jest pojebany strasznie, jak za starych dobrych czasów, tak, jest wspaniały.