Do ciasta potrzebujemy:
składników SUCHYCH
- 1,5 szklanki mąki
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 0,75 łyżeczki soli
i MOKRYCH
- 3 dużych marchewek (żeby były 2 szklanki startej)
- 0,75 szklanki oleju
- 3 dużych lub 4 mniejszych jajek
- 0,5 szklanki cukru
- 1 łyżeczki cynamonu
- 0,5 łyżeczki imbiru
- 0,25 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1 łyżeczka olejku waniliowego
Żeby zrobić lukier musimy mieć jedną dużą pomarańczę i około 1 - 1,25 szklanki cukru pudru.
Dobra, to przejdźmy do wykonania. Najpierw obieramy marchewkę i trzemy ją na tarce. Ja mam automatyczną huehue.
Skoro mamy już startą marchewkę, to możemy zrobić sobie kawę. Mocną kawę z mlekiem. It's good for you.
No dobra, mamy już kawę, możemy kontynuować. Zacznijmy może od wymieszania razem mokrych składników. Wrzucamy do miski jajka, olej i cukier (ogólnie ja dałam pół szklanki, ale to może być nadal nieco za dużo, więc proponuję troszkę mniej) i mieszamy, mieszamy!
Potem dodajemy olejek waniliowy.
I startą marchewkę.
Potem znów mieszamy i przyprawiamy cynamonem, imbirem i gałką muszkatołową.
Kolejną czynnością którą powinniśmy wykonać jest wymieszanie "suchych" składników w osobnej misce. No to mieszamy razem mąkę, proszek do pieczenia, sodę i sól. Dodajemy to do "mokrych" składników.
Znowu mieszamy. Finalnie, masa powinna wyglądać tak:
Masę nakładamy do foremek. Ja używam silikonowych papilotek, są chyba najlepsze jeżeli chodzi o muffiny. Babeczki łatwo się z nich wyjmują, nie przypalają się. No i dodatkowo silikon nie stwarza problemów z myciem.
Muffinki pieczemy w 180 stopniach przez 15 - 20 minut. W międzyczasie zajmiemy się przygotowaniem lukru. Parzymy we wrzątku pomarańczę. Potrzebujemy około 3 łyżeczek startej skórki. Do startej skórki dodajemy około 2 łyżek świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Na koniec dodajemy około szklanki cukru pudru. Ja swój zmieliłam sama w maszynie rodem chyba jeszcze z PRLu ;)
Muffiny powinny być już upieczone. Wyjmujemy je z piekarnika.
Na koniec ozdabiamy uprzednio przygotowanym lukrem. Voila! Muffinki gotowe. Są pyszne, aromatyczne i w ogóle. I pierwszy raz w życiu wyszedł mi lukier, który zastygł w dość krótkim czasie. Polecam się na przyszłość.
Kradzione stąd ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz