Składniki:
- 300 g mąki
- 1/4 łyżeczki soli
- 200 g masła
- 100 g mielonych migdałów (w Lidlu available całkiem niedrogo jak na migdały)
- 100 g cukru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 jajka (1 żółtko i 1 jajko)
- 2 łyżeczki skórki z pomarańczy startej na tarce (mniej więcej skórka starta z jednej pomarańczy)
- sok wyciśnięty z jednej pomarańczy (mniej więcej 4 - 6 łyżek)
+ 1 tabliczka gorzkiej czekolady (100 g)
Przygotowanie:
A zatem, najpierw trzeba jechać do chłopaka, który aktualnie uczy się do zaliczenia. Potem trzeba zrobić sobie kawę. I można zaczynać. Tak. Parzymy pomarańczę, ścieramy na drobnej tarce skórkę. Wyciskamy sok. Do miski wsypujemy mąkę, sól, tartą skórkę pomarańczy i proszek do pieczenia. Mieszamy. Wsypujemy migdały, cukier, dodajemy pokrojone na kawałki masło. Dorzucamy jedno żółtko i jedno jajko, wlewamy sok z pomarańczy. Całość wyrabiamy i wrzucamy do lodówy na pół godziny.
W tym czasie można pozmywać cały bałagan i nastawić piekarnik na 180 stopni.
Wyjmujemy ciasto z lodówki, rozwałkowujemy je na placki o grubości około 0,5 cm. Wycinamy serduszka, albo jakieś inne kształty (no jakieśtam). I pieczemy przez 10 - 15 minut aż ciasteczka będą lekko złociste. Wyciągamy z piekarnika i studzimy. Powinno wyjść około 60 ciastek z tej porcji.
Topimy czekoladę. Można w mikrofalówce, można w miseczce umieszczonej w drugiej misce z gorącą wodą. Pokrywamy ciasteczka tak przygotowaną polewą. Ja ozdabiałam polewą po połowie serduszka. Fajny efekt wizualny. Zostawiamy do zastygnięcia. Tadaaaam!
Są pyszne.
I na dobry dzień, dobry kawałek muzy :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz