niedziela, 1 kwietnia 2012

śmieszne rzeczy.

Tak mnie coś naszło, żeby się tu odezwać. Muszę coś zacząć ogarniać, bo sobie przeleniuchowałam prawie całe wczoraj. No, ale to zaraz. 
W sumie to chciałam się podzielić zabawną historią. Zasadniczo jestem już stara, prawie 22 lata, to już moment, żeby nie wiem, wydorośleć czy coś i tak dalej. No, ale zdążając do meritum. Często pytają mnie o dowód osobisty, gdy próbuję dokonać zakupu jakichś wyrobów alkoholowych. Nie ma co, to całkiem miłe. Zawsze lepiej wyglądać młodziej niż starzej. W moim przypadku młodziej o minimum 5 lat. Ciekawe czy to oznacza, że kiedy będę miała lat 30 to będę wyglądać na 25? :D No dobra, ale wracając do opowieści. Na piwie byłam bodajże w ostatnią środę z moim prywatnym chłopakiem i dwoma kumplami. W każdym razie chciałam sobie drogą kupna nabyć miodowego ciechana. Podeszłam więc z M. do baru no i wywiązał się taki dialog:


pani barmanka: No, ale ja chciałabym zobaczyć wasze dowody.
(M. wyciąga dowód, ja także)
pani barmanka: Ale to od koleżanki głównie.
ja: Jasne, spoko.
(wyjmuję, już podaję, M. chwyta mnie za rękę)
M: A ile by jej pani dała?
pani barmanka: Nie wiem, ale na pewno nie 18.
(podaję jej dowód)
pani barmanka: Oooo... Mój rocznik. 
Badum tssss.


Udało mi się zrobić całkiem dobrą rzecz wczoraj (w sensie całkiem smaczną, słodką i kaloryczną) dla M., ale to niespodzianka i nie mogę tu upubliczniać co to. Później. Razem z przepisem będzie. 

1 komentarz: