W sumie to nie mam specjalnie też o czym, nie żeby moje życie było nudne, bo jest całkiem wporzo. Zdarzyło mi się nawet ostatnio wracać z imprezy już dziennym autobusem (3cim chyba), co uważam za duży sukces, gdyż no dawno tego nie uświadczyłam (co świadczy o tym, że powoli wapnieję i przyrastam do ciepłego koca w ciepłym łóżeczku).
Niestety moje brate chwilowo jest w posiadaniu PSP i niestety spędziłam właśnie godzinę grając w jakąś śmieszną japońską grę, w której są takie śmieszne bongosy i trzeba tapować w rytm muzyki. Fajne, totalnie nie rozumiem chińskich czy tam japońskich raczej znaczków, ale doszłam do tego jak się w to gra i jest spoko. W sumie tytułu tej gry też nie potrafię rozczytać.
Dooobra, idę do cukrzycy, muszę jeszcze wymyślić w co się jutro ubrać, bo zrobiłam pranie stulecia no i wszystko się suszy. Tak w ramach ukulturalnienia, wrzucę jeszcze dobry kawałek, ogólnie jest to cover Soft Cell (którym zajarałam się przypadkiem przeglądająć Marca Almonda na jutjubie), ale bardzo fajny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz