niedziela, 9 października 2011

tak bardzo nie.

Tak bardzo muszę się uczyć, a tak bardzo mi się nie chce. Dlatego między innymi sobie piszę. W ogóle to o, rok szkolny w pełni. Z takich tam nowości w moim życiu. Na studiach mam teraz przedmioty w blokach dwu- albo trzytygodniowych. No i aktualnie męczę parazyty od 2 tygodni. W sumie to nawet mi się podobały bardzo na początku. Potem trochę mniej, bo męczenie czegoś dzień w dzień trochę się nudzi jednak. Mimo wszystko, trzeci rok chyba ma to do siebie, że jest wreszcie sporo ciekawszy niż rok drugi... Oglądamy sobie pasożyty, barwimy bakterie na szkiełkach, jest fajnie. Czasem nawet mam ochotę się uczyć. Eee tak.

No i teraz popijam sobie kawę. I tak bardzo muszę się uczyć, a tak bardzo mi się nie chce. Mogłabym wyjść z domu, żeby się obudzić, ale nieeee, jest zimno. Poza tym nie mam dokąd. DO KOŚCIOŁA, W KOŃCU DZIŚ NIEDZIELA. Nie no, nie, może nie. O, a może na wybory. Ale nie, nie mam papierka, nie mogę głosować. W sumie nawet gdybym mogła, to nie byłby wystarczający powód do wyjścia z domu. W ogóle, co do tych wyborów, jaki flejm wszędzie. Na fejsbuku jakieś napinki, że "idźcie na wybory, ja tam byłem, obywatelski obowiązek, nie idziecie na wybory = nie macie prawa narzekać ebuebuebuebu, nie głosuj na pis, bo to JA mam rację i wiem najlepiej, zabierz babci dowód, argahahdahsdasdfsasa". Chłoodno. W zasadzie to mnie to bawi. No, a z drugiej strony budzi się we mnie taki mały hejter ;) Wszyscy się chwalą swoją wysoką świadomością obywatelską i znajomością polskiej polityki. Kurde, jaki to będzie piękny kraj, jak będą tak ładnie głosować i wybierać słusznych ludzi na słuszne stanowiska. Seeerio.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz