sobota, 11 stycznia 2014

don't drag me down.

Siedzę sobie i myślę. W mojej głowie powstają jakieś dziwne, a rzekłabym nawet, że nieco chore pomysły. Chciałabym kiedyś mieć takie trochę kolorowe włosy albo coś. Fajnie by było. Trochę stara jestem, fakt. No ale przed 30tką to chyba jeszcze wolno nie? Takie trochę nieco niebieskie albo zielone na końcach, ale tak subtelnie i nie wszystkie. To może kiedyś, a może nie. Bo trzeba wyglądać jakoś, żeby nie traktowali mnie jak gimbusa. CHOCIAŻ. Z moją twarzą i tak wychodzę zawsze na max 17latkę. Aczkolwiek ostatnio kupowałam wino i pani nie spytała mnie o dowód. Niby smutno, że nie spytała, ale z drugiej strony miałam minę zmęczonego życiem człowieka (byłam głodna) i niespecjalnie zwracałam uwagę na panią kasjerkę (wiem, to nieuprzejme, ale zdarza mi się).
O. i jeszcze, zrobiłabym sobie tatuaż jak jakiś plebs, no, serio. W sumie z jednej strony szkoda psuć ładne młode ciało. No bo tak czasem myślę, że to słabe być takim brudnopisem. Albo tyłem zeszytu do matmy. Boże, czego ja nie miałam w zeszycie od matmy. Muszę go kiedyś znaleźć, bo to kopalnia rozmaitości. A tak, ale wracając do tematu. Może sobie kiedyś zrobię, jak będzie mnie stać. W łatwo przykrywalnym odzieniem miejscu, co by nie wychodzić na oszołoma w pracy. No. I jak znajdę miejsce, w którym nikt mnie nie zarazi hiv, aids, rakiem etc. Tak. No i najlepiej wcześnie po 30tce.
NOT GONNA HAPPEN. Dobra, wypuściłam mojego wewnętrznego gimbusa, teraz mogę iść poczytać. A czytam "Białą gorączkę" Jacka Hugo-Badera, Rosja mocno, polecam mocno. Jak się ktoś jara straszną Rosją (jak ja), to tym bardziej.
Dzisiejsze wynurzenia sponsoruje Social Distortion. Pozdrawiam.


PS. Słucham muzy na głośnikach wolnostojących (nielaptopowych), do tej pory pedał w rurkach się nie zjawił. Czyżby tym razem nie było za głośno? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz