niedziela, 21 sierpnia 2011

the flying club cup

Trzeci raz się zabieram do napisania czegokolwiek. Zdenerwowane ptaki to jest skuteczny przerywacz pisania. W ogóle przerywacz wszystkiego. O czym to ja miałam... A... O niedzieli w małym miasteczku. Niedziele w małym miasteczku bardzo skutecznie przeszkadzają mi w bieganiu. Moja ulubiona trasa wiedzie niestety koło kościoła jednego, koło kościoła drugiego, a tutaj czuję się głupio mijając jakichkolwiek ludzi. To nie jest normalne, że ktoś biega bez powodu! Hmm, z tym wszystkim wiąże się jedna zabawna historia. Biegnę sobie, biegnę kulturalnie, chodniczkiem i widzę, że z naprzeciwka w moim kierunku zbliża się dwóch łebków, takich na oko 12-letnich. Jeden z nich chciał być bardzo zabawny i postanowił się ze mną podrażnić. Udawał, że biegnie jak ja i... uwaga, moment kulminacyjny... koncertowo zjebał się z krawężnika. Poczułam potężną satysfakcję i z uśmiechem numer 1 zaczęłam mu bić brawo. Jestem złym człowiekiem.

Co do małomiasteczkowej mentalności, to jeszcze jedna obserwacja. Mianowicie, niezmiernie mi przykro, kiedy mówię ludziom starszym ode mnie, względnie znajomym "Dzień dobry!", a w odpowiedzi słyszę ciszę. Nie wiem skąd to się bierze, ale jest wkurwiające.

Boże, moja gramatyka cierpi, piszę tak strasznie nieskładnie. Tak strasznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz