niedziela, 28 sierpnia 2011

just another night in nantes.

Znowu oparzyłam się żelazkiem. W palec. Wskazujący. I siedzę tak teraz z jakąś propolisową pianką na palcu. (Co zabawne ta pianka naprawdę działa, nie czuję bólu!) Moja prawa ręka zostanie najbardziej poparzoną ręką na świecie. Jedna z blizn chyba już nie zniknie. Ale nie o tym, nie o tym.

Wojak 9% to najgorsze piwo na świecie. Jest tak niedobre. Tak bardzo niedobre. Jak woda ze spirytusem. Zimne i szybko prawdopodobnie jakoś jeszcze ujdzie. Ale nie wiem i tak nie polecam. I nie na pusty żołądek. Nieeee! Nigdy więcej.

Remik. Bardzo fajna gra, bardzo. Swoją drogą to pograłabym jeszcze, bo stary dobry tysiąc czy inne makao (aaaah, słodkie czasy gimbazy, a nawet podstawówki) już mi się znudziły, a remik to taka nowość.

Upiekłam wczoraj znowu milion rogalików marchewkowych. I co? Nie zjadłam ani jednego. Do dzisiejszego poranka dotrwało kilka, które zniknęły nie wiadomo gdzie, nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak. W ogóle nie wiadomo.

O i chcę jechać kiedyś do Nantes. Jutro za to jadę do Radomia, też porządny trip.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz