czwartek, 8 grudnia 2011

nutella.

Maluję paznokcie. Na czerwono. Zjadłam dziś kawałek mojej nutelli, którą dostałam od najlepszego świętego Mikołaja na świecie... :) 630 gram szczęścia. W ogóle od dłuższego czasu żyję na słodyczach. Na czekoladzie głównie. Nie powiem, nie jest to złe życie, ale wypadałoby się poruszać. Czasem skonsumować jakąś marchewkę czy coś takiego. Bo czuję, że trochę flaczeję. Dobrze, że jeszcze tyć nie zaczęłam. Chyba.

No... I z takich tam, to miałam się dziś uczyć i mi się nie chciało i mi nie wyszło. No. Wczoraj też. Ale zrobiłam kilka par kolczyków, to taka wspaniała zabawa. Naprawdę, tyle radości...

Jedyne, co psuje mi humor, w tym jakże pięknym grudniowo - przedświątecznym czasie, to diagnostyka laboratoryjna. Dziś na ten przykład, oczywiście nie personalnie wobec mnie, ale usłyszałam, że skoro siedzę w ostatniej ławce, to na pewno nie zaliczę. Bo z doświadczenia wiadomo, że osoby z ostatniej ławki nie zdają. Tacy z nas debile. Tym razem, naprawdę, zalała mnie krew. Dawno nie czułam takiego gniewu, serio. Niewiele mi brakowało, żeby odpyskować. Jedynym hamulcem było poczucie zagrożenia, że mogę zostać za moją krnąbrność kiedyś w przyszłości pokarana na zaliczeniu. Nie wiem jak, ale who knows? Poza tym z natury nie jestem niegrzeczna wobec starszych ode mnie osób... Ale uważam, że o zgrozo, jako dorosły i nie tak całkiem głupi człowiek też zasługuję na odrobinę szacunku. A nie ciągłe dissy za darmo, bo jaśnie pani się tak podoba. Eh, brak mi słów. Zakład zbierze ode mnie potężną dozę hejtu, w najbliższej ankiecie studenckiej. Niech się tylko skończy semestr. Nawet mi nie żal tych ludzi (co mi się rzadko zdarza, bo zazwyczaj jak ktoś jest chujowy, to ja potrafię to zrozumieć, szkoda mi go po prostu, a tym razem jakoś tak nie).

Jezu, jeszcze mam tak zimno w tym jebanym mieszkaniu. Czemu tylko ja tutaj marznę?

Napiłabym się wermutu. Alkoholu. I jutro to zrobię. Będę pić wermut!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz